piątek, 24 lipca 2015

Żądza krwi



Hej! Witam, wszystkich po przerwie.
Dostałam dosyć nietypowy temat na opowiadanie: „Napisz o dziewczynie (np.Karina) którą wywieźli do psychiatryka i nikt nie mógł jej pomóc xd :-D”. Chyba to było pisane dla żartu, ale ok…
Aaa komentarz niestety mi się przypadkowo usunął i przykro mi, ale jednak nie będzie o Karinie. Sądzę, że to by było zbyt przewidywalnie ;-)
Tematyka kompletnie nie w moim stylu. Już sam tytuł wiele zdradza i nadeje lekkiego dreszczyku. Trochę ciężko mi się to pisało. Na początku pomysł na to opowiadanie wydawał się genialny, lecz w trakcie pisania zmieniłam kompletnie zdanie. Według mnie wyszło fatalnie,  pomijając niektóre wątki. Chociaż w sumie autor zawsze na swoje dzieło patrzy krytycznym wzrokiem. Oceńcie to sami.
PS Jeśli chcielibyście zaproponować mi pomysł na opowiadanie tzw. miniaturkę (Sorciere Lúthien, dziękuję za podsunięcie ciekawej nazwy na moje opowiadania, bardzo mi się spodobała) zachęcam do napisania komentarza z propozycją w zakładce Zamówienia.
Dziękuję serdecznie i zapraszam do czytania!





- D
obrze, tylko zachowaj spokój – powtarzała sobie szeptem, otwierając powoli drzwi łazienki. W ręku trzymała metalową lampkę nocną. Była to jedyna rzecz w jej pokoju, którą mogłaby wykorzystać do samoobrony. Czując coraz większy niepokój weszła do środka. Widząc kątem oka ruch mocno zamachnęła się swoją prowizoryczną bronią. W całym domu rozległ się brzdęk tłuczonego szkła i krótki okrzyk bólu. Kaja spojrzała na krew spływającą po jej dłoni. Rozejrzała się wokół. Nikogo nie było. Położyła się z płaczem w pozycji embrionalnej na podłodze pokrytej ostrymi kawałkami lustra. Zacisnęła na piersi rękę. Z jej oczu spływały strumienie słonych łez. Czuła swoje popękane usta. Co się z nią dzieje?
Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Serce gwałtownie przyspieszyło rytmu. Czy to już? Chwiejnie podniosła się z ziemi i zbliżyła się do drzwi. Zachrypłym głosem spytała:
- Kto tam?
- To ja, Ela. Proszę cię, otwórz! Nie po przyjeżdżałam do Polski żeby sterczeć pod twoimi drzwiami.
Kaja usłyszawszy znajomy głos starszej siostry wpuściła ją do środka.
- Jak ty wyglądasz? – z przerażeniem spojrzała na zakrwawioną rękę. – Co się tu do cholery dzieje? – kobieta poszła do kuchni po apteczkę i zaczęła bandażować rękę siostrze.
- Mówiłam ci… Ktoś mnie prześladuje… W ciągu niespełna dwóch tygodni zginęły trzy młode dziewczyny, a ja wiem, że będę następna… Wszy-y-y-stkie ko-o-o-ńczą tak samo… – zaczęła głośno łkać.
- Zgłosiłaś to na policję?
- Nie, bałam się. Nie wybaczę sobie jeśli tobie albo Markowi się coś stanie… – powiedziała próbując opanować emocje.
- Chyba sobie żartujesz? Musimy to jak najszybciej zgłosić.
- Dobrze, ale nie dzisiaj. Jest zbyt późno…
- Ktoś jeszcze wie o tym wszystkim? – spytała po chwili milczenia.
- Nie, tylko ty.
- OK, teraz spokojnie… Co się dokładnie stało?
- Dzisiaj rano, na wycieraczce przed domem znalazłam kartkę z napisem „Ty będziesz następna”. Nie przejęłam się tym. Uznałam to za żart, lecz wsiadając do samochodu zauważyłam całe siedzenie kierowcy we krwi. Pobiegłam do domu i… nie… ja nie mogę… - wybuchła ponownie płaczem.
- Ciii… uspokój się. Jutro mi opowiesz. Teraz napij się trochę – Ela podała jej szklankę wody, którą przyniosła wraz z apteczką. – Wszystko będzie dobrze… – Przytuliła swoją młodszą siostrę.
- Jak ci się udało tak szybko przyjechać do mnie z Anglii?
- Yyy… No wiesz już prędzej planowałam cię odwiedzić – pocałowała ją w czoło i nakazała jej pójść spać.
- Dobrze, ale czy mogłabyś sprzątnąć łazienkę?
- Łazienkę?
- Tak, trochę tam nabroiłam… – uśmiechnęła się delikatnie, a Ela kiwnęła głową. – Dziękuję, kocham Cię.
- Ja Ciebie też…
Parę godzin później Kaja przebudziła się. Na łóżku koło niej leżała Ela. Jej oddech był wolny i rytmiczny co wskazywało, że wciąż śpi. Policzek miała przybrudzony krwią. Musiała pewnie pobrudzić się przy bandażowaniu.
Kaja poszła do łazienki. Czuła się dziwnie otępiała. Oparła się rękoma o umywalkę i wpatrywał się w miejsce gdzie jeszcze niedawno wisiało lustro. Może i lepiej, że nie widzi swojego nędznego odbicia. Odkręciła kurek by umyć twarz. W tym czasie zamknęła oczy i zanurzyła dłonie w lodowatej wodzie. Obmyła twarz, a gdy otworzyła powieki zobaczyła jak z kranu wydobywa się szkarłatna ciecz. Jęknęła przeraźliwie, lecz nagle wszystko wróciło do normy. Z kranu wypływała jak zawsze czysta woda, a na dłoniach miała nie miała krwi.
- Co się ze mną dzieję? Czy ja wariuję?
Do jej uszu dobiegło lekkie pukanie:
- Wszystko w porządku?
- Tak, tak… - odparła szybko, jeszcze raz wpatrując się na płynącą z kranu wodę. Zakręciła szybko kurek i wyszła na korytarz. Zobaczyła zmartwioną twarz siostry.
- Na pewno?
- Tak – uśmiechnęła się jak gdyby nic.
- Choć do kuchni. Zrobię coś do jedzenia.
- Dobrze.
Ela zajęła się robieniem sałatki, a Kaja odsłuchiwała nagrane wiadomości od zaniepokojonych znajomych. Dziś była sobota i miała się z nimi spotkać. Nikogo nie powiadomiła o tym, że jej nie będzie.
- No ładnie… Na noc będziemy się objadać… - zaśmiała się starsza siostra.
Kaja patrzyła jak Ela krząta się w kuchni. Przypomniała sobie jak po śmierci rodziców opiekowała się nią. Była dla niej prawie jak matka i dobrze radziła sobie w tej roli, mimo tak młodego wieku. Miała, przecież zaledwie dziewiętnaście lat gdy musiała zająć się swoją niespełna ośmioletnią siostrą. Kaja była jej dozgonnie wdzięczna za to wszystko co dla niej zrobiła.
Dziewczyna znów poczuła się słabo.
- Dobrze się czujesz? Wyglądasz na zmęczoną – stwierdziła Ela.
- Jest OK – odparła szybko, lecz nie było to zgodne z prawdą. – Zraniłaś się w szyję? – spytała się widząc zadrapanie.
- Aaa… to kot sąsiadów… Napij się soku – szybko zmieniła temat i podała jej kubek.
- Dzięki – uśmiechnęła się. –  Dobra, została mi jeszcze jedna wiadomość… Od Stuart’a? Dziwne, że twój chłopak do mnie dzwonił…
Ela zaśmiała się nerwowo. Wkrótce po kuchni rozległ się męski głos mówiący po angielsku. Kaja niewiele zrozumiała z zagmatwanej wiadomości Stuart’a, lecz wiedziała, że coś jest nie tak. Mówił, że Ela była w Polsce już od dwóch tygodni i, że nie może się do niej dodzwonić.
Kaja spojrzała na siostrę, która trzymała nóż w dłoniach i ze wściekłością na nią spoglądała.
- Co ty robisz?! – krzyknęła, czując, że traci przytomność.
Obudziła się w swojej wannie. Miała związane ręce i nogi. Była całkiem naga. Trochę czasu musiało minąć by Kaja przypomniała sobie wszystkie zdarzenia z tego dnia.
- Nie, to nie może być prawda… - wymamrotała.
Wkrótce jej umysł zaczął wariować. Z wszystkich szczelin pomieszczenia zaczęły wychodzić pająki. Były wszędzie. Chodziły po Kai, muskając jej ciało drobnymi odnóżami, wchodziły do ust, do uszu, nosa. Dziewczyna bezskutecznie miotała się. Serce biło jej coraz szybciej, a po ciele przechodziły dreszcze. Czując obrzydzenie krzyknęła.
Wkrótce koło niej pojawiła się Ela. Patrzyła na nią z szyderczym uśmiechem.
- Jak się bawisz, siostrzyczko?
- Co ty ze mną zrobiłaś? Co to wszystko ma znaczyć?
- Przekonasz się w swoim czasie, a teraz zostawię cię jeszcze z twoimi przyjaciółmi. Miłej zabawy! – powiedziała słodko się uśmiechając, po czym wyszła z pomieszczenia.
Kaja została sama w otoczeniu nieprzyjaznych stworzeń. Nadal czuła wstręt i wzdrygała się na każdy ich dotyk.
- Co ja mam zrobić? - spytała samą siebie, szukając wokół czegoś ostrego by przeciąć więzy.
W rogu łazienki zauważyła kawałek lustra. Próbowała się wydostać z wanny. Tułów posuwała ku górze i wkrótce z łomotem upadła na ziemie. Czuła ból w prawym ramieniu.
Nagle bez słowa weszła starsza siostra trzymając w ręku metalowy pręt. Zaczęła maniakalnie nim uderzać w jej nagie ciało. Kaja zwijała się z bólu. Nie mogła się nijak bronić. Czuła jak usta wypełnia krew. Była bezsilna, skazana na ból.
- Nie trzeba było kombinować. Każda niesubordynacja będzie surowo karana. Niedługo wrócę, jak będziesz grzeczna to śmierć będzie mnie bolesna… - wyszczerzyła się triumfalnie.
- Dlaczego to mi robisz?
- Wiesz, każda wielki człowiek powinien mieć swego naśladowcę, zwłaszcza hrabina Batory – zachichotała.
Dziewczyna przypomniała sobie pewien wieczór gdy razem z Elą oglądały program o Elżbiecie Batory. Była to kobieta, która wierzyła, ze krew młodych dziewcząt jest w stanie ją odmłodzić. Podobno wiele ludzi zginęło z jej rąk.
Na ekranie pojawiła się scena, w której hrabina rozebrana od pasa w górę smarowała swoją skórę krwią. Obok niej stały jej służące, a w wannie nad, którą była pochylona znajdowały się zwłoki młodej kobiety zanurzonej w kałuży krwi.
- To wstrętne, weź to wyłącz! – krzyknęła Kaja.
- Wiem, ale zarazem bardzo interesujące. Dobrze wiesz, że od zawsze uwielbiałam historię…
- A nie mogłybyśmy sobie obejrzeć jakiegoś filmu o Turkach albo Kazimierzu Wielkim?
- Może kiedy indziej... W sumie i tak to się zaraz to skończy…
- Jupi!
- … Ale jutro będzie druga część – uśmiechnęła się radośnie i cmoknęła młodszą siostrę w policzek.
- Że co?
- Żartowałam, ale teraz leć do łóżka. Czas spać.
- Dobrze mamusiu – powiedziała Kaja z grymasem na twarzy.
Kaja skulona w bólu zaczęła się powoli czołgać. Czuła zimne płytki ocierające się o jej ciało. Czuła ogromny chłód. Wkrótce dotarła na miejsce. Zaczęła mozolnie rozcinać więzy. Wkrótce oswobodziła ręce, a potem nogi. Niezdarnie próbowała się podnieść. Na marne. Nagle usłyszała kroki. Chwyciła za lampkę, którą jej siostra zostawiła w łazience. Łapiąc się za grzejnik udało jej się wstać. Zacisnęła mocno dłonie na lampce i czekała jak drzwi się otworzą.

Plan skończył się klęską. Ela po wielu kursach samoobrony bez najmniejszego trudu obezwładniła swą ledwo żywą siostrę. Związała ją ponownie, tym razem przywiązując jej ręce do kranu. Podcięła lekko gardło.
- Nie zginiesz od razu… Jeszcze musisz się pomęczyć – sadyzm aż wylewał się z jej wzroku. Widać jak czyjeś cierpienie sprawia jej przyjemność.
Znienacka słychać dzwonek.
- Kaja, jesteś?
Dziewczyna choć już bardzo osłabiona uśmiechnęła się słysząc głos Marka.
- On i tak cię nie uratuje…
Kaję dobiegały pojedyncze słowa rozmowy, która wkrótce przerodziła się w kłótnię. Czyżby czegoś się domyślił?
- Pomocy! – krzyknęła anemicznie. – Pomocy! – siliła się by wykrzyknąć to tym razem głośniej. Potem odpłynęła…
Lekko rozchyliła powieki. Światło drażniło jej oczy, lecz z czasem przyzwyczaiła się do niego. Wtedy rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym się znajdowała. W futrynie drzwi pojawiła się około czterdziestoletnia pielęgniarka, która sprowadziła lekarza.
Godzinę po przebudzeniu pacjentki do sali przyszedł w odwiedziny Marek.
- Cześć. Jak się czujesz? – usiadł koło jej łóżka i wziął ją za rękę.
- Dobrze, teraz już dobrze. Co się wtedy stało, gdy przyszedłeś?
- No cóż twoja siostra zachowywała się dziwnie. Do tego zauważyłem jej przybrudzone krwią ubranie. Zacząłem się z nią kłócić, a potem usłyszałem twój krzyk. Gdybyś nie krzyknęła lub gdybym cię nie usłyszał… - zamilkł przytłoczony emocjami.
- Wiem… Co potem się działo?
- Pobiegłem do łazienki. Gdy znalazłem się obok ciebie strzeliła do mnie. Nie mam pojęcia skąd miała broń na szczęście kula tylko drasnęła mnie w ramię. Myśląc, że poważnie mnie zraniła podeszła do mnie i wtedy ją skrępowałem. Był ze mną jeszcze Młody. Gdy długo nie wracałem wszedł do domu i zadzwonił po karetkę i policję.
- A co z Elą?
- Lekarze stwierdzili u niej rozdwojenie jaźni.
- Tylko tyle mi powiesz? – odparła z wyrzutem,
- A co chcesz więcej wiedzieć? Ona omal cię nie zabiła?
- Ale to nie zmienia faktu, że jest moją siostrą. Muszę z nią być!
- Oszalałaś?! Wiesz co ona powiedziała? Cytuję: „Żałuję, że tak cyckałam. Powinnam ją była zabić od razu.” Na dodatek dała ci jakieś środki halucynogenne.
-  A więc to dlatego... – zamyśliła się. – Ale wiesz, ona nie była wtedy sobą…
- Kaja, jej już nic nie pomoże – spojrzał jej z troską w oczy. – Ona nie tylko zabiła te trzy dziewczyny z okolicy. W Anglii też nie próżnowała. Proszę, obiecaj, że się z nią nigdy nie spotkasz.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale – przerwał jej.
- Dobrze – spuściła w smutku głowę.


1 komentarz:

  1. Rany, nie lubię horrorów. Aż mnie ciarki na plecach przeszły, czyli... udało Ci się wzbudzić uczucie grozy. Brawo! :)
    Najpierw błędy:
    - Dziękuję, kocham Cię. - Ja Ciebie też…
    cię, ciebie
    Oparła się rękoma o umywalkę i wpatrywał
    wpatrywała
    jak zawsze czysta woda, a na dłoniach miała nie miała krwi.
    wcale nie miała
    Co się ze mną dzieję?
    dzieje
    Choć do kuchni.
    Chodź
    Żałuję, że tak cyckałam.
    że się
    Na początku myślałam, że to jakaś fantastyka, dopiero na samym końcu zrozumiałam, że bohaterka dostała środki wywołujące te dziwne rzeczy, które widziała, pająki, czerwoną wodę.
    Rozdwojenie jaźni to poważna choroba, wiem o tym, dlatego szkoda, że siostra bohaterki na nią cierpi. No cóż, chociaż może teraz będą jakoś ją leczyć i jakoś dojdzie do siebie.
    Generalnie miniaturka straszna, ale chyba tak miało być :)
    Pozdrawiam

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń